|
www.perversik.fora.pl By erotyka rosła w siłę, a ludziom żyło się przyjemniej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kebukai73
Świntuch
Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska, woj. Śląskie, Kosmate Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:01, 20 Lip 2009 Temat postu: Taniec |
|
|
Taniec to:
* zespół zjawisk ruchowych będący transformacją ruchów naturalnych, powstający pod wpływem bodźców emocjonalnych, zazwyczaj skoordynowany z muzyką
* forma elementów ruchowych nosząca określoną nazwę (na przykład walc)
* przejaw kultury związany z określonym środowiskiem i określoną funkcją (taniec towarzyski, taniec ludowy)
* utwór muzyczny skomponowany zasadniczo (lub choćby tylko formalnie) w celu wykonania tańca
* poruszanie się w rytm muzyki, zazwyczaj parami lub w grupie albo w pojedynkę.
Każdy ma dość jasne wyobrażenie o tym, czym jest taniec, potrafi jeśli nawet nie opisać, to przynajmniej go rozpoznać i prawdopodobnie sam kiedyś tańczył. Od kiedy socjologia podzieliła czynności ludzkie na przyrodzone i kulturalne, taniec zaliczono do czynności kulturalnych. Najprostszy podział, jakiego można dokonać, to wyodrębnienie trzech odmiennych sfer działalności ludzkiej, w których się rozwinął: religia, rozrywka i sztuka. W każdej z nich pełni inne funkcje. Nie jest to podział ani precyzyjny, ani wyczerpujący. Taniec może być także formą terapii (choreoterapia), zaś dla niektórych ludzi jest po prostu pracą. Taniec jest zaliczany do ćwiczeń rekreacyjnych mających bardzo korzystny wpływ na zdrowie psycho-fizyczne. W wyniku ruchu ciała w tempie zgodnym z muzyką można wyrazić swoje uczucia, a z samego ruchu czerpać dużą przyjemność.
Głównym elementem tańca jest ruch ciała wykonawcy, może on być bardziej lub mniej skoordynowany, szybszy lub wolniejszy, ale zawsze celowy. Drugim elementem tańca jest rytm. Taniec można też nazwać formą komunikacji niewerbalnej.
Taniec współczesny - taniec oparty na idei baletu, pozbawiony jednak jego sztywnych zasad, w szczególności kładzie nacisk na pokazanie emocji tancerza, który tańcząc układ, stara się opowiedzieć odbiorcy pewną historię poprzez ruchy charakterystyczne dla rodzaju tej opowieści. Taniec współczesny jest bardzo luźną formą tańca, to znaczy, że nie ma ograniczeń tak, jak w balecie, co do ustawienia ciała - tutaj tancerz ma ogromną dowolność w kreowaniu ruchu, wykorzystywany jest tu ciężar ciała, grawitacja, oddech, swingi itp.
Taniec erotyczny - to taniec służący bezpośrednio wzbudzeniu podniecenia seksualnego widza; podniecenie wywołuje odsłonięte lub ledwie osłonięte nagie ciało, strój eksponujący miejsca uznawane za erotyczne, ruchy imitujące frykcyjne i inne działania mające na celu skojarzyć taniec z grą miłosną lub stosunkiem seksualnym.
Konferencja Tańca Współczesnego, na którą to uczęszczałem przez dwa tygodnie to coś dla człowieka, który kocha taniec (poniekąd tak jest w moim przypadku). Wiele spektakli było mocno nasyconych erotyką.
Oto jeden ze spektakli: (pierwszy link jest bez dźwięku, ale ze spektaklu, a drugi z dźwiękiem, lecz z prób).
http://www.youtube.com/watch?v=DpSC7UxB8MU
http://www.youtube.com/watch?v=lZpv7z6zKKw&feature=related
Seksualny aspekt relacji międzyludzkich odgrywa w spektaklu znaczenie nadrzędne. Już tytuł (Intime) zapowiada to, co będziemy mogli zobaczyć na scenie – intymność jest ideą organizującą cały spektakl. Jej właśnie podporządkowane zostały wszystkie elementy sceniczne. Przestrzeń „Intime” przesycona jest czerwienią – kolorem, który kojarzy się z namiętnością. Karminowa, skórzana kanapa, nad którą wisi pęknięte lustro oraz dywan z róż, sztampowego i tandetnego, acz wyrazistego symbolu miłosnego, tworzą atmosferę intymnego pokoju. Z chwilą wypełnienia przestrzeni ruchem, scena zaczyna budzić nieodparte skojarzenia z burdelową sypialnią. Taniec, namiętny i sensualny, jest bowiem głównym nośnikiem erotyzmu. Ruch umiejscowiony jest głównie na kanapie i podłodze, co dodatkowo podkreśla jego zmysłowość. Półmrok i dyskretne pastelowe światło, padające z reguły jedynie na część sceny, budują intymny nastrój. Przeciwwagą dla tych elementów jest elektroniczna muzyka, której podstawą są szumy, trzaski i zgrzyty. Dźwięki skutecznie bronią spektakl przed ckliwością i sentymentalnością.
Artyści występowali w skąpych kostiumach, bez ubrań pojawili się właściwie tylko w jednej, kulminacyjnej sekwencji, którą jest orgia z udziałem trójki tancerzy. Jej uczestnicy siedzą bokiem na oparciu kanapy, wtuleni w swe plecy, odchylają się w przód i w tył, wiją w miłosnych spazmach – zajmowana pozycja jest wyuzdana, a ruchy prowokacyjne, stąd skojarzenie z pornografią. Nagość, choć widoczna, jest zawoalowana – boczna pozycja ciał spowitych półmrokiem, skutecznie uniemożliwia wnikliwe anatomiczne obserwacje. Cała scena, podobnie zresztą jak wszystkie inne, znakomicie łączy erotykę z estetyką.
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie podzielam poglądu, jakoby „Intime” stanowił katalog pozycji seksualnych i możliwych kombinacji erotycznych. Mnie grupa Cie. Pal Fernak zabrała w podróż do świata rządzonego przez kobiety. One dyktują prawa, mężczyźni są słabi i skazani na porażkę. Mogą pogodzić się ze swoją sytuacją i przyłączać do damskiego grona, wkładając złocone wdzianka. Przegrywający, cierpią w bezruchu. Każda z sekwencji tanecznych pokazuje siłę kobiet. Na początku kuszą męską część widowni. Leżą na kanapie z odchylonymi w tył głowami, eksponują to, co stereotypowo jest najważniejsze dla mężczyzny w kobiecie – długie nogi i pełne piersi. Udają naiwne panienki lekkich obyczajów, spoglądają rozszerzonymi oczami, niezdarnie przesyłają całusy. Niebawem okaże się, że to kobiece pragnienia są najważniejsze. W szamotaninie pomiędzy przedstawicielami obu płci, to kobieta wygrywa – akcentuje to siadając mężczyźnie na głowie. Odchylona na kanapie blondynka jest nieczuła na prośby o zbliżenie. Gdy sama ma na nie ochotę, nie waha się gwałtownie obnażyć mężczyzny, zna sposoby, by niemal przyczołgał się do jej stóp. Także we wspomnianej już scenie orgii, mimo liczbowej dominacji mężczyzn, to kobieta steruje sytuacją, panowie unoszą ją kilkukrotnie na rękach, podkreślając tym samym jej znaczenie.
Czyż to nie jest femdom w najczystszej postaci?
Chciałem się tak trochę pochwalić gdzie bywałem przez ostatnie dwa tygodnie, a teraz proszę Was o wypowiedzenie się czym dla Was jest taniec, czy pełni funkcje erotyczne? Czy wabicie nim swoich potencjalnych partnerów? Czy jest dobrym preludium do dalszych zabaw w łóżku?
P.S. Dałem ten temat do działu "muzyka", bo działu tańca nie ma. Jeśli administracja ma lepszy pomysł, gdzie to umiejscowić to proszę o przeniesienie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Padre Barre
Burdel Papcio Junior
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 1779
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nieba Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:08, 24 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Hmmm, dla mnie taniec, to po prostu zawracanie głowy nogami...
Po prostu: nie umiem tańczyć!!!
Nigdy tego nie czułem i pod tym względem jestem dość "drewniany" i chyba niereformowalny...
Nie no, jasne, że z przyjemnością popatrzę na popisy innych w tej dziedzinie (a zwłaszcza na żeński taniec erotyczny! ), ale mam taką zasadę, że sam nie biorę się za coś - szczególnie publicznie - o czym mam mniejsze niż marne pojęcie.
Jak dobrze popiję, to czasem się gibię. Kiedy naprawdę muszę (heh, bywają takie sytuacje ) to jakaś Pani wymęczy się ze mną parę minut podczas wolnej przytulanki.
... ale potrafię za to mnóstwo innych rzeczy, więc moja nietaneczność specjalnie mi nie przeszkadza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zośka
Burdel Mamma
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 1726
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Wszechświata Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:33, 24 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
A ja sobie nawet nie wyobrażam ciebie tańczącego...
No czasem wyobrażam, ale staram się wyrzucić z głowy te straszne obrazy
Ja tańczyć lubię. Zależy też co, jak i gdzie...
Na dżamprezach zazwyczaj przyciągam swą mową ciała i słyszę komplementy...
A czasem nawet czuję, dosłownie w sensie fizycznym, że facetowi się "podoba"
Ale jeśli chodzi o jakieś weselne "umpa pa, umpa pa", to raz, że nienawidzę takiej muzyki i takich tańców, dwa, że nawet nie wiem jak się do czegoś takiego ruszać
Także wesele ze mną polega głównie na piciu wódki i jedzeniu smakowitości
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kurunam
Świntuch
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:01, 24 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawe musiały być te warsztaty, Buki. Świetnie, że zechciałeś się tym podzielić Przeczytałam wszystko i obejrzałam filmy z przyjemnością
Nie jestem znawczynią tańca. Sama mało tańczę, kiedyś trochę więcej. Ale lubię patrzeć na tańczących ludzi.
Kiedyś miałam okazję troszkę się pouczyć tańca, ale szybko się zniechęcałam do tej nauki (z małym wyjątkiem).
Zawsze jednak fascynował mnie ruch taneczny, wyrażanie siebie poprzez taniec. Zawsze zafascynowana byłam tańcem Isadory Dunkan... Ruchem, który odzwierciedla naturę, pozwala na wyrażenie swoich emocji... Tego też kiedyś próbowano mnie nauczyć i jakieś niewielkie umiejętności, a przede wszystkim chęć tańczenia z tych zajęć wyniosłam.
Taki wyzwolony taniec jest według mnie bardzo zmysłowy, może być bardzo erotyczny. Wszystko zależy od tego, co się chce wyrazić.
Kiedyś od czasu do czasu starałam się podgrzać atmosferę w sypialni, tańcząc właśnie. Mój były partner (że też mam takiego pecha, że wiązałam się zawsze z mężczyznami, co to tylko "na misia" deptać po palcach potrafią) jakoś nigdy nie miał ochoty się do tego tańca przyłączyć. Lubił patrzeć, kiedy tańczyłam i wiedziałam, że bardzo go to podnieca...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
shutterfly
Świntuch
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:14, 26 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
A ja zapytam prościej - tańczyliście kiedyś tango albo walca? Ja się przymierzam i jestem ciekawy czy ktoś ma doświadczenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kurunam
Świntuch
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:13, 29 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Co do tanga, to się nie wypowiadam. Wieki temu próbowano mnie nauczyć podstawowych kroków, ale niewiele pamiętam.
A walc jest mi zdecydowanie bliższy...
Walce są dwa: wiedeński i jego młodszy brat angielski. Oba są uznawane za jeden z najprostszych tańców, dobry do nauki początkujących. Pewnie to już wiesz, Shutti.
Kiedyś dawno próbowałam obu i wydaje mi się, że wiedeński jest prostszy przez to, że jest tańczony płasko (nie wiem jak to się fachowo nazywa) - na podeszwie. A angielski wymaga w odpowiednim momencie unoszenia na palce. No i walca często świeżo poślubieni małżonkowie tańczą jako pierwszy taniec na weselu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kebukai73
Świntuch
Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska, woj. Śląskie, Kosmate Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:27, 30 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Muszę się Wam do czegoś przyznać.
Nauka tańca idzie mi niesamowicie topornie, a to dlatego gdyż cierpię na dość rzadkie schorzenie, a właściwie przypadłość. Otóż brak mi jakiegoś połączenia między uchem wewnętrznym a mózgiem, skutkiem czego jest niemożność wyczucia rytmu, a co za tym idzie nauka tańca w normalnym trybie jest dla mnie nie osiągalna. Tak na marginesie to jeszcze nie mogę pracować na wysokości, choć lęku wysokości nie mam, są tylko pewne , drobne kłopoty z równowagą.
Jednakże nim odkryto tę moją niedogodność, odwiedziłem mnóstwo szkół tańca i wszędzie twierdzono, że jestem kompletne antytalęcie... W dwóch nawet zwrócili mi pieniądze
Nieco załamany zacząłem chodzić do teatru tańca, oglądać jak to robią profesjonaliści. Któregoś pięknego lata, na warsztatach, które prowadziła doświadczona w tańcu i życiu Amerykanka przypuściła możliwość takiej ułomności u mnie i zaczęła mnie uczyć w nieco innym trybie: na pamięć, tzn. pamiętam kroki z konkretną muzyką, a nie z konkretnym rodzajem muzyki. Np. tańczę rumbę do muzyki jednego wykonawcy, a do drugiego nie ma najmniejszych szans by ten sam taniec powtórzył... Jest to troszkę uciążliwe, lecz i tak cieszę się, że chociaż na tyle potrafię tańczyć!
Tanga ani walca jeszcze się nie uczyłem, ale jak tylko będzie okazja na pewno spróbuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|