|
www.perversik.fora.pl By erotyka rosła w siłę, a ludziom żyło się przyjemniej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
elzityg
Mistress
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 997
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:06, 24 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
I znowu cudowny młody kucharzu narobiłeś mi smaku.
A tu pora kiedy się nie je
A Bronek miał niezłą przygodę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lorelei
Świntuch
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:08, 25 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
No ok, nie lubię drobiu, ale czasem jadam, najdzie mnie smaczek, strasznie lubię pieczony, ale nigdy nie wiedziałam do końca ile go piec, w jakiej temperaturze, żeby był upieczony a nie spieczony teraz dzięki Twoim opowiadaniom Oskar już wiem
A historia Bronka już zakończona?... żadnego ciągu dalszego nie będzie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
oskar591
Świntuch
Dołączył: 27 Lis 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z lasu Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:11, 25 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Jeśli uważasz że powinien być to oczywiście dopiszę.
Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem i inspiracją.
Powiedz tylko że ma być i napiszę.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wigra11
Świntuch
Dołączył: 27 Lis 2008
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z domu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:23, 26 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Nie daj się prosić, kiedy takie piękne dziewczyny proszą.
Pisz Oskarku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kurunam
Świntuch
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:07, 26 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ech... Oskarku, dołączam do próśb Lori i wigry... nie daj się prosić
Bardzom ciekawa, jak skoczy się historia Bronka...
A... i mnie smaku narobiłeś tym indykiem;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Padre Barre
Burdel Papcio Junior
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 1779
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nieba Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:36, 27 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
A podobno: przez żołądek do serca mężczyzny!
Oskarze, robisz tu istną perwersyjną rewolucje!
I bardzo dobrze!
Niektóre rzeczy z czasem się przejadają.
... choć na szczęście są i takie, które zawsze wybornie smakują!
A na wielu imprezach obserwujemy tzw. "ciag do małych pomieszczeń". Miejmy więc nadzieję że nie przeszkadza Ci tłum w Twojej kuchni?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lorelei
Świntuch
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:43, 27 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Szybko biegam po sklepia, robię zakupy i pędzę do domu.
Będę dziś miała gościa, niezrównanego kucharza. Coś tam będzie pichcił,
ale ja postanowiłam go na początek poczęstować moją ulubioną sałatką:
kilka rodzai sałaty- rukola, roszponka i lodowa, podsmażony bakłażan, pomidorki
koktajlowe, czerwona cebulka oczywiście, to wszystko ułożone w moich ulubionych
półmiskach z czarnej chińskiej porcelany. Na wierzchu formuję z wędzonego łososia
kilka "różyczek", dodaję ser mozzarella, ten w postaci małych kulek i polewam wszystko sosem z suszonych pomidorów.... uwielbiam tą sałatkę, mam nadzieję, ze posmakuje i jemu. Oki, stół nakryty, półmiski z sałatkami na stole. Jasna cholera, zapomniałam kupić jakieś wino... ale mam nadzieje, ze Oskar o tym pomyśli
Mamy w planach wspólne przyrządzenie kolacji (choć pewnie moja rola ograniczy się tylko do podawania mu kolejnych produktów), a potem przyjemne rozpieszczanie podniebień i Oskar obiecywał dokończyć historię o Bronku.
Ocho, już puka do drzwi... zaraz się zacznie miły wieczór
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
oskar591
Świntuch
Dołączył: 27 Lis 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z lasu Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:49, 28 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Wiem. Tym razem przesadziłem z potokiem słów.Ale tak dobrze mi się pisało. Może uda się dotrwać do końca tekstu.
Wiecie co?
W ostatnim czasie ciągle przytrafia mi się coś co mnie zaskakuje.
Na pewno wyglądam jak idiota ciągle chodząc z wybauszonymi oczami i otwartą gębą.
Ostatnio zaskoczyło mnie dziwne zaproszenie ze strony pięknej ciemnowłosej dziewczyny.
Znamy się już od dłuższego czasu. Spotykając się gdzieś przypadkiem wymieniamy zwyczajowe >dzień dobry< albo >cześć< Czasem rozmawiamy o pogodzie albo jej i moich pasjach. Takie zwykłe grzecznościowe rozmowy. Wiem że lubi malować. Czasem widzę jak pomyka gdzieś swoim czarnym suzuki vitarą z widocznymi przez szyby sztalugami.
Nie wiem co mogę jeszcze o niej powiedzieć. Chyba tylko to co wszyscy widzą. Zgrabna zmysłowa o bardzo delikatnych prawie dziecinnych rysach twarzy. Zawsze uśmiechnięta,
Ale nie takim głupkowatym chichraniem tylko ten jej uśmiech ma w sobie coś co nawet najmniej wrażliwego na kobiece uroki powala na kolana.
Zawsze uważałem ją za niemożliwe do spełnienia marzenie ale dziś mnie zaskoczyła.
Patrzałem na nią jak idzie wolnym krokiem w beżowym wiosennym płaszczu po ścieżce wzdłuż lasu. Jej krok był dziwnie rozkołysany. Wyglądała jakby za chwilę miała zacząć jakiś rytualny taniec. W pewnym momencie skręciła w moją stronę idąc przez pokrytą przebiśniegami i żółtymi krokusami łąkę. Stałem oniemiały wpatrzony w jej anielską postać.
-Witaj Oskarze. Widzę że ciebie też wiosna wyciągnęła na spacer?
Dobiegły mnie jej powitalne słowa.
-Tak. Dziś jest chyba pierwszy w tym roku tak ciepły dzień. Nie warto go marnować siedząc w domu, tym bardziej że w taki dzień można spotkać pląsającą Boginię wiosny
Uśmiechnęła się na moje słowa i obróciła wesoło wokół siebie kończąc ten piruet klaśnięciem w dłonie.
-Co robisz dziś wieczorem?
Zapytała wbijając w moją twarz swoje roześmiane oczy.
-Nie mam żadnych planów. Wiesz ja nigdy nic nie planuję. Po co? Lubię żyć chwilą obecną,
bez wspomnień, bez planów, ciesząc się tym co mam w tej chwili. A właśnie ta chwila gdy spotkałem tutaj Ciebie choć przypadkowa jest naprawdę cudowna.
Odpowiedziałem o ona ciągle tak dziwnie mi się przyglądała. Peszyło mnie to spojrzenie.
-Wiesz ? Chciałam Ciebie dziś zaprosić do siebie. Popichcimy trochę, pogadamy, posłuchamy muzyki. Wiesz mam nowe płyty. To co wpadniesz?
Zaskoczyła mnie tą propozycją. Aż oczy zrobiły mi się jak pięciozłotówki a buzia sama mi się roztwarła
-Oskar. Co zrobiłeś taką cudaczną minę? Pytam czy przyjdziesz.
-Jasne że przyjdę. Jestem po prostu zachwycony i właśnie taką miną to się objawia.
Roześmiała się serdecznym śmiechem.
-To dobrze. Martwiłam się że mi odmówisz. Jesteś taki zamknięty że często boję się do Ciebie coś powiedzieć by Cię nie urazić i żebyś już całkiem przestał mnie zauważać.
Na chwilę zamilkła a przez jej twarz przebiegł z lewej strony do prawej malutki smuteczek
Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Być może za długo bo oboje nagle spuściliśmy w zawstydzeniu wzrok.
-Więc jesteśmy umówieni. Przyjdź do mnie o 18-37.
Powiedziała po czym zaczęła się oddalać swoim pląsającym krokiem miedzy wiosennymi kwiatami. Stałem wpatrzony w jej postać i zastanawiałem się dlaczego właśnie taką dziwną godzinę wyznaczyła na wizytę.
Siedzieliśmy u niej w kuchni przy okrągłym stole. Na wygodnych krzesłach z oparciami na ręce. Lubiła jak ja stare meble i przedmioty. Te wszystkie rzeczy mają swoją historię i duszę.
Moją uwagę przykuwał wiszący na ścianie rysunek dziewczyny tulącej się do jakiegoś zabawnego pluszaka. Wiem że znam tą dziewczynę ale uciekający czas rozmywał wspomnienia. Nie wiem czemu ale ta dziewczyna na rysunku kojarzyła mi się z ubraną w czerń dobrą wróżką opiekunką zbłąkanych wędrowców.
Powoli czarne chińskie półmiski stawały się puste.
-Wiesz ? Obiecałaś mi wspólne gotowanie. A siedzimy przy stole wsuwając Twoje pyszności i pijemy czerwono- krwiste wino z kryształowych rymów
Uśmiechnęła się
-Cieszę się że przyszedłeś. I to było to na czym mi szczególnie zależało. Ale skoro chcesz pogotować to zapraszam do garów. Czy mogę Ci asystować?
Zerwałem się s krzesła i w żartach ukląkłem przed nią poddańczo na prawe kolano.
-Będę zaszczycony.
Po tych słowach złożyłem na jej dłoni delikatny pocałunek. Położyła mi na ramieniu drugą rękę. Ciepła z przepływającym do mojego ciała mrowieniem.
Po szybkim remanencie w lodówce okazało się że mamy do dyspozycji dwa małe bakłażany, trochę czosnku i cebuli, trochę poobskubywanej bazylii, trochę przecieru pomidorowego, ostatnia kulka mozzarelli i jakaś końcówka parmezanu.
-I co? Damy radę coś z tego zrobić zjadliwego?
Zapytała a mnie się przypomniał teleturniej >Smacznego< Ten co z przypadkowych produktów gotują coś na czas.
-Nie trać wiary. Damy radę.
Powiedziałem rozbawiony jej zatroskaniem. Gdy myłem bakłażany poczułem na swoich plecach jej dotyk. Normalnie położyła mi na plecach swoje ręce i miałem wrażenie że jej twarz też jest bardzo blisko. Czemu ona mnie tak podpuszcza?
Szybkimi ruchami noża pociąłem fioletowe gruchy wzdłuż na plastry tak mniej więcej po pół centymetra grubości, po czym posypałem solą i ułożyłem na sicie by wypuściły sok. Kiedyś pominąłem tą czynność i w czasie pieczenia zrobiła mi się wstrętna mamla. Teraz już pamiętam o tym.
-Mamy teraz trochę czasu. Może posłuchamy tych nowych płyt?
Zaproponowałem
-Dobrze. Albo nie. Pamiętasz tego Bronka z osiedla XX-lecia? Opowiadałeś mi kiedyś jego zaloty do żony dzielnicowego. Czy wiesz jak to się skończyło?
Patrzyła na mnie zaciekawionym wzrokiem.
-Wiem. Ale problem w tym że to się wcale nie skończyło. Oni ciągle żyją a życie pisze swoje nieprzewidywalne scenariusze.
Po tym jak Iwona opuściła mieszkanie Bronka dzielnicowy wpadł tam do środka z okrzykiem
-Zabrałeś mi żonę!
Wszyscy sąsiedzi głodni sensacji wtargnęli za nim do bronkowego przedpokoju czekając na jakieś rękoczyny albo coś równie emocjonującego. Ale Bronek bardzo spokojnie odpowiedział:
-Nie wiedziałem że jest mężatką. Była chyba bardzo zaniedbywana przez męża skoro tak jej brakowało tego sexu. Będę musiał teraz wyprać dywany bo całe są zamoczone jej sokami
Mówiąc to Bronek pokazywał spore ciemne plamy na wykładzinach
-A poza tym nie zabrałem tobie żony a tylko ją pożyczyłem i przed chwilą została zwrócona właścicielowi.
Starszy gościu stojący przy drzwiach do łazienki wybuchnął głośnym śmiechem, po chwili dołączyli do tego śmiechu inni obserwujący.
Moja słuchaczka też się uśmiechnęła ale po chwilce powiedziała
-Oskar. Ty jak zwykle skory jesteś do żartów. A ja pytam poważnie o to co dalej z nimi się dzieje
-Zraz Ci powiem resztę ale teraz na chwilę muszę się zająć kolacją.
Szybko pokroiłem drobno cebulę, dorzuciłem roztarte dwa ząbki czosnku, po czy zeszkliłem to na kilku łyżkach dobrej oliwy. Teraz poszarpaną bazylię ( uwielbiam jej aromat) przecier szczypta soli. Na małym ogniu niech się tak kwadransik poddusi.
-Teraz mam czas by skończyć historię Bronka i Iwony. Przed całym zdarzeniem Iwona była bardzo mocno zaniedbywana przez męża. Kiedy mieli okazje by spędzić wspólne popołudnie i wieczór jej mąż wybierał kolegów i piwko. Zawsze traktował ją jak coś gorszego od siebie.
Wielokrotnie poniżał ją słownie i psychicznie. Nie był w stosunku do niej agresywny, ale i bez tego atmosfera w ich sypialni niewiele miała wspólnego z małżeńskimi doznaniami, Bo albo napity i chce ale jego kuśka nie reaguje na wdzięki kobiece, albo sama zasypia bo mąż w pracy. Albo po kolejnej awanturce ona nie ma ochoty być jego gumową lala do zaspokojenia jego samczych chęci.
To się musiało tak skończyć. Ona jest niezależna finansowo od niego. Podejrzewam że ma większe dochody. No i jest jakby nie patrzeć dość atrakcyjną kobietą. A w tym swoim sklepiku ma ciągły kontakt z ludźmi w tym z wygłodniałymi sexu facetami. W końcu trafił się Bronek i ustrzelił. Ze względów powiązań finansowych nie rozwiedli się. Dalej mieszkają w jednym domu tyle ze w oddzielnych pokojach i prowadzą życie każdy na swoją rękę.
On jak dawniej spotyka się z kolegami pije piwko i inne trunki. Ona sprzedaje w tym swoim kiosku. Kiedyś widziałem ją w Parkowej z koleżankami na dansingu. Nie miały problemu by sobie potańczyć. Na atrakcyjne dziewczyny zawsze znajdzie się chętny. A czy dalej spotyka się z Bronkiem? Nie wiem. Nie pytam. Jeśli uzna że powinienem wiedzieć to mi po prostu powie. O miłość trzeba dbać. Pielęgnować ją nieustannie. I nie zapominać o seksie. I to nie takim w wersji obowiązkowej. Tylko wsłuchać się uważnie w mowę ciała partnera i zaspakajać jego fantazje bez względu czy są one uważane przez innych za moralne czy nie.
Iwona ma po prostu ochotę od czasu do czasu zostać wytrzaskana po tyłku a potem ostry sex bez ograniczeń i to wszystko. Ale jej mąż uważał że to on wie najlepiej co jej potrzeba.
Zarozumiały idiota z jakimiś belkami i gwiazdkami na pagonach nie rozumiejący że właśnie w tym miejscu powinny się często znajdować nogi żony.
-No a teraz kończymy to nasze żarełko
Opłukuję pod wodą bakłażany i wycieram w papierowy ręcznik. Potem lekkie podsmażenie,
Tak by były al. Dente. Układam podsmażone bakłażany w naczyniu żarodpornym a potem każdego polewam sosem pomidorowym który właśnie się udusił. Teraz po plasterku mozzarelli i posypka ze startego parmezanu. No i już do rozgrzanego piekarnika. Nie będą tam zbyt długo Tylko tyle by doszły .
Na półmiskach zostało jeszcze trochę sałatek to nie będziemy robić świeżych Dobrze?
Siedzimy naprzeciw siebie jedząc gorącą zapiekankę.
Ładnie wyglądają na stole wypalone do polowy świece płaczące cieknącym woskiem.
-Powiedz mi. Czemu mnie dziś zaprosiłaś do siebie? I czemu tak dziwna była ta godzina spotkania?
Zapytałem patrząc jaj prosto w oczy.
Wyciągnęła rękę w moją stronę kładąc ją na stole. Zrobiłem to samo i nasze dłonie się spotkały.
-Oskar. Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz?
Patrzała na mnie przymrużonymi oczami.
-Dziwna godzina była tylko po to by cię zaciekawić. Reszty nie powiem. Może kiedyś ale nie teraz. Musi być jakaś tajemnica byś chciał wrócić i się dowiedzieć reszty.
Wracałem do siebie powolnym krokiem, ciągle czując na swoim ciele jej pożegnalne przytulenie i ten przerwany zawstydzeniem pocałunek. Obiecała że następnym razem kolacja będzie w mojej kuchni. Czy dotrzyma obietnicy?
Ma jutro zadzwonić.
Już nie mogę się doczekać.
Marzec09
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lorelei
Świntuch
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:24, 29 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Pięknie "odbiłeś piłeczkę" Oskar
Co prawda ciąg dalszy "Historii B." poważny był, ale...
Kulinarnie też fajnie i pouczająco
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
oskar591
Świntuch
Dołączył: 27 Lis 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z lasu Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:51, 29 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Lorelei napisał: | Pięknie "odbiłeś piłeczkę" Oskar
Co prawda ciąg dalszy "Historii B." poważny był, ale...
Kulinarnie też fajnie i pouczająco |
Dziękuję Lori
Zastanawiam sie tylko czy dostanę ten telefon od mojej Bogini.
Jak myślisz?
Może będzie okazja upichcić coś takiego bardziej....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lorelei
Świntuch
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:49, 03 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Okres przedświąteczny, urwanie głowy w pracy...
Brak czasu na cokolwiek, skrobnę tylko sms-a do kucharza,
przekładając pichcenie na później... może coś w plenerze?
jakiś grill, w końcu wiosna już niemal w pełni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
oskar591
Świntuch
Dołączył: 27 Lis 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z lasu Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:50, 07 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Czas.
Nikt chyba nie wie czemu tak szybko on ucieka.
Jeszcze nie tak dawno śnieg leżał dokoła a tu nagle, nie wiadomo kiedy
łąki zrobiły się zielone ukwiecone żółtymi i fioletowymi krokusami.
Gdzie nie gdzie widać jeszcze kępki przekwitających już przebiśniegów.
Na przydomowych skalnikach i grządkach pojawiają się pierwsze kępy
Narcyzy i żąkili. Wiosna. Jedynym wspomnieniem zimy pozostały jeszcze białe
Od śniegu szczyty górskie. Gdy patrzeć na lasy zbiegające w stronę dolin
Wyraźnie można dostrzec gdzie rosną brzozy i wierzby. O tej porze roku
Pojawiają się na nich pierwsze jeszcze wstydliwe odcienie zieleni. Jasnej,
delikatnej, nieskazitelnej barwy zapowiadającej bliską już eksplozję innych
barw i budzącej się teraz miłości.
Moja Bogini długo nie dawała znaku życia. Martwiłem się tym. Miałem poważne
obawy że znowu zrobiłem coś nie tak, Czymś Ją uraziłem.
Ale tak nie jest. Wszystko jest w porządku . Niedawno dostałem od Niej smeska.
Znowu ciepłe czytane przeze mnie wielokrotnie słowa, znowu buziolki i uściski,
Co prawda tylko napisane ale ja je czułem jakby były realne.
Zaprosiła mnie na wspólną majówkę. No może z racji tego że do maja jest jeszcze
trochę czasu to trafniej by było nazwać to spotkanie w plenerze kwietniówką.
Zresztą jak ją zwał tak zwał , ważne by było milo i przyjemnie.
Mamy trochę się poszwędać a potem milutkie ognisko, Takie malutkie, cichutkie
Takie tylko we dwoje. Zaproponowała jakieś kiełbaski na patyku ale nie
sądzę by one wystarczyły na tak uroczystą chwilę. Muszę coś przygotować takiego
dostojniejszego, chociaż czy przekąska przygotowywana na ognisku jest dostojna?
Zresztą nieważne.
Mam takie coś w zanadrzu na specjalne okazje przy ogniu. Nazywam to cewapiczi.
Wiem że ta nazwa funkcjonuje w jakimś języku ale nie chce mi się sprawdzać jej
pisowni. Bo i po co?
Lepiej powiem jak to coś przygotowuję.
Kupuję kawałek dobrej wołowinki Najlepiej jak jest to zrazówka ale niekoniecznie.
Może to być też inny kawałek . Ważne by był ładny i z młodej sztuki. Można to
poznać po kolorze. Do tego mniej więcej taki sam kawałek wieprzowiny. Dobrze
jak jest trochę przerośnięty tłuszczem np. karkówka, ale od biedy może byś też łopatka.
Potem mielę to wszystko razem w maszynce. Wołowinę na drobnym a wieprzowinę
na grubym sicie. Teraz trzeba to posolić i dać pieprzu. Ja używam zielonego ale
to już jest indywidualna sprawa smaku. I jeszcze jedno. Do solenia używam soli
peklowej. Ona nadaje mięsu smak i piękny wygląd. Teraz najgorsze. Trzeba to wyrobić.
Jak ktoś ma maszynę do wyrabianie ciasta to pół biedy. Wrzuca na pół godziny i gotowe
Jak nie to pozostają ręce i tyle samo czasu. W trakcie wyrabiania trzeba dodać troszkę
Wody ale nie zbyt wiele. W sumie podobnie wszystko przebiega jak przy robieni kiełbasy.
Potem odstawiamy mięso na kilka godzin w chłodne miejsce. Może być lodówka.
Nie wiem co ja jej zrobię jak przyśle mi za chwilę smsa że coś jej wypadło. Normalnie
wezmę i uduszę. Chociaż może lepiej nie myśleć tak czarno, bo jeszcze się sprawdzi.
Bruner siedzi w kącie i mi się przygląda. Gapi się na mnie i co chwilę merda ogonem.
Nie wiem co to znaczy ale chyba się ze mnie naśmiewa.
-Bruner! Jeszcze jedno słowo a położysz tyłek na pieniek i pozbawię ciebie tego
merdającego kawałka futra.
Nic sobie nie robi z moich ostrzeżeń. Chyba wie że tego nie zrobię. Nie obciąłem mu
ogona jak był szczeniakiem to i teraz tego nie uczynię. Zresztą niech się ze mnie nalewa.
Moje i tak będzie górą.
Miałem chwilę a nawet więcej jak chwilę wolnego czasu postanowiłem pojechać do
miasta na jakieś zakupy. Potrzeba kupić jakieś dodatki. Nie wiem jaki wybrać alkochol.
Piwa nie lubię. Wino? Czerwone wytrawne pasuje do pieczystego ale nie wiem czy ona lubi.
Żadne słodkie nie wchodzi w grę. Wybrałem tonic no i biały rum do tego. Myślę że będzie
Dobrze się komponować. Ale w razie ,,W” dorzuciłem jeszcze do koszyka kilka piw damskich
O jakichś smakach.
Kurcze jak ja mało wiem o jej gustach. Musze szybko to nadrobić.
Jak wróciłem do domu była już 15 –17 Pozostało mi tylko jeszcze niewiele ponad godzinę.
Muszę się brać za mięsko.
Lekko go przemieszałem po czym podzieliłem na kilka części. Do każdej dodaję inne przyprawy.
Do jednej posiekany bardzo drobno czosnek i rozgnieciony jałowiec. Do następnej słodką
paprykę i odrobinę chili.
Następna część to sporo zielonego pieprzu i kapary, no i obowiązkowo jedna część z bazylią.
Uwielbiam aromat bazylii.
Teraz biorę patyki do szaszłyków i na każdy naklejam niewielką porcję mięsa. Tak niecałe
dziesięć deko. Potem owijam w folie by nie rozsypało się w koszyku piknikowym.
U mnie w ogrodzie przygotowane mam dobre drewno na ognisko. Najlepsze jest dębowe z
małą domieszką olchy.
Gotowe. Mogę jechać po moją Księżniczkę
Jakie to słońce jest dziś cieple. Gdy patrzę na ludzi w krótkich rękawkach mam złudzenie że to
już lato. Tylko te pola jeszcze takie puste i na drzewach brakuje liści. Ptaki co prawda słychać
ale ten ich śpiew jest jeszcze taki nieśmiały. Tylko ten jeden szpak na starej lipie wydziera się
w niebogłosy. Gdzie mu tak się spieszy? Czyżby do samiczki? Napaleniec.
Spotkaliśmy się przed jej domem.
Piękna. I ten jej tajemniczy uśmiech.
Cudownie wyglądała w tej fioletowej dopasowanej idealnie bluzeczce i spodniach o dobrym
sportowym kroju. Patrząc na jej smukłą sylwetkę zastanawiałem się nad tym czy w czasie
takiego mocnego przytulenia jest ryzyko że uszkodzi się tak doskonale wyrzeźbioną postać.
Jest bardzo delikatna a jednocześnie bardzo zmysłowa swą kobiecością.
-Witaj!!!!
Powiedziałem wyciągając rękę na powitanie.
-Witaj.
Usłyszałem odpowiedź wyszeptaną mi do ucha w przerwie spadających na me policzki
Pocałunków.
Przytuliliśmy się do siebie tak jakbyśmy się nie widzieli ze sto lat. A może tak właśnie było?
-A idźcie już sobie bo mnie zazdrość bierze!!!
Głośno mówił mężczyzna siedzący na ławce przed domem po drugiej stronie drogi.
Roześmieliśmy się i za chwilę już nas tam nie było.
Szliśmy leśną drogą trzymając się za ręce. Ona tym swoim tanecznym krokiem. Co chwilę
ciągnęła mnie bym przyłączył się do jej pląsu. Trochę się wstydziłem swoich małozgrabnych
ruchów ale w końcu dałem się namówić. Tańczyliśmy śmiejąc się i biegając miedzy stojącymi
kałużami. W pewnej chwili wpadliśmy na siebie. Musieliśmy się objąć by odbijając się od
siebie nie upaść. Pierwszy odruch to wesoły śmiech, potem głębokie wpatrywanie się w swoje oczy
Nasze twarze były coraz bliżej i bliżej. Czuliśmy już swój oddech. Powoli przymykały się oczy.
Usta otarły się o siebie.
-Jeszcze nie. Proszę.
Wyszeptała cichutkim głosem.
-Dobrze. Dasz mi znać jak przyjdzie czas. Dobrze?
Skinęła głową w odpowiedzi.
Szliśmy już powolnym krokiem w stronę mojego ogrodu trzymając się za ręce.
-Pięknie dziś wyglądasz. Pasujesz do tej pięknej pory roku. A może Ty nią jesteś.
Powiedziałem wpatrzony w jej postać.
-To dla ciebie. Chciałam się tobie podobać.
-No i udało Ci się. Chociaż wiesz? Dla mnie zawsze jesteś najwspanialsza.
-Zaraz się speszę i ucieknę do domu.
Odpowiedziała z takim dziwnym uśmiechem. A jak naprawdę ucieknie? Lepiej się zamknę.
Po suchych drwach wesoło skakały płomienie co chwilę pstrykając iskierkami. Na ruszcie
Poukładaliśmy moje specjały. Zrobiliśmy sobie po drinku i siedzieliśmy wpatrzeni w ogień.
Delikatna instrumentalna muzyka dawała nastrój jakiejś podniosłości.
-Jeszcze chwilę trzeba poczekać. Jesteś głodna?
Zapytałem
-No nie ukrywam że zjadło by się już co nie co, Ale wytrzymam. Poczekam.
Na chwilę zamilkła po czym mówiła dalej
-Nie jesteś zły za to tam na drodze?
-Nie jestem zły na Ciebie. Nie potrafię się na złościć na moją Boginię.
Uśmiechnęła się. Po czym mówiła
-Wiesz? Ja nie chcę bawić się twoimi i swoimi uczuciami. Wiem że bardzo się tobie podobam i ty mi też.
ale musimy choć na chwilkę ostudzić nasze głowy i zastanowić się nad realnością bycia razem.
Jeśli chciała mnie ostudzić to jej się to udało. Zapadło milczenie. Tym razem ja zapytałem:
-Powiedz. Jak myślisz, mamy szanse?
Milczała ale w świetle płomieni zobaczyłem uśmiech goszczący na jej ustach.
-Tak. Tak właśnie uważam a ty?
Powiedziała odwracając się do mnie.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Ale co tu można jeszcze mówić?
Wtuliliśmy się w siebie zastygając w zmysłowym całowaniu.
Czy na zawsze?
Gdy rozstawaliśmy się rano powiedziała że zadzwoni do mnie.
Żebym tylko nie czekał tak długo jak poprzednim razem.
Zobaczymy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Szarlota
Świntuch
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:07, 10 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Jakie to romantyczne i bajkowe .....
Piekniusio napisane . Ciekawe jak potoczą się dalej ich losy ?
Ale mam jeszcze jedno pytanie . Jak długo trzeba te szaszłyki piec żeby były jak-w-sam-raz ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
oskar591
Świntuch
Dołączył: 27 Lis 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z lasu Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:10, 10 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Szarlota napisał: | Jakie to romantyczne i bajkowe .....
Piekniusio napisane . Ciekawe jak potoczą się dalej ich losy ?
Ale mam jeszcze jedno pytanie . Jak długo trzeba te szaszłyki piec żeby były jak-w-sam-raz ? |
Dzięki za miłe słowa. Zaczynam się do nich coraz bardziej przyzwyczajać.
Ciekawe jaka będzie moja reakcja gdy przeczytam coś gorzkiego???
Chyba lepiej na cierpkie słowa sobie nie zasłużyć i nie przekonywać się jak wielki wywołają szok. Z resztę nie jestem pewien czy Ty Szarlotko potrafisz takie pisać. Prawdopodobnie w Twojej klawiaturze nie ma takiej opcji.
Te cewapiczi nie mają kształtu szaszłyków. Są to raczej takie formy zbliżone wielkością do szyszek świerkowych i owalem też. A co do czasu pieczenia to jest dość dowolny i zależy jakie mocno wypieczone mięso się lubi.
Zasada jest jedna pierwsze chwile w dość wysokiej temperaturze potem już tylko w ciepłym dymie. Zresztą tak jak z innymi potrawami mięsnymi. Chodzi tu o białko ścinające się na powierzchni przez co zachowana jest soczystość specjału.
Jeśli będziesz miała ochotę skosztować ciekawych smaków to właśnie to danie polecam. Przypraw ziołowych nie należy oszczędzać. Musi je być wyraźnie czuć.
A jeśli Ci coś nie wyjdzie to wpadnij do mnie na ognisko . U mnie zawsze się udaje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Szarlota
Świntuch
Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:24, 10 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Napisałam " szaszłyki" bo na tych patykach szaszłykowych przylepione.
Dziękuję za wszelkie uściślenia i za zaproszenie .
Kto wie , moze kiedyś jak będe w okolicy to wpadnę na to Twoje ognisko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|